Skoro już zdecydowałeś się na wysiłek, i podążanie drogą rozwoju, to idźmy za ciosem i ustalmy kolejny najmniejszy krok. Może do tej pory nie robiłeś nic w kierunku samorealizacji. A może zrobiłeś już wiele, tylko teraz utknąłeś. Stare i sprawdzone metody nie działają. Faktem jest, że nie posuwasz się do przodu. Może coś należy zmienić?
To jest oczywiście pytanie retoryczne, a nawet z mojej strony nikczemna próba wzięcia Cię pod włos. Bo to oczywiste, że aby coś się zmieniło, coś zmienić trzeba. Tylko co? Zanim rozpoczniesz chaotyczne działanie na chybił-trafił, zastanów się, jakie działanie ma sens i przyniesie oczekiwany rezultat. Nawet w bardzo popularnym obecnie podejściu zwinnym (z ang. Agile) rozwiązanie tworzysz dopiero po rozpoznaniu potrzeb i określeniu wymagań.
Ciekawe, że kiedy rozpoczynam rozmowę na ten temat, pomysły moich rozmówców zwykle ukierunkowane są na zewnątrz. Zwykle słyszę, że wszystko byłoby dobrze, gdyby zmienić pracę, zmienić szefa, zmienić partnera, zmienić zachowanie innych osób. I tu zasada numer jeden, zmienić możesz tylko to, na co masz wpływ. Jakby się dobrze zastanowić, to zawsze kończy się konkluzją, że zmienić możesz tylko siebie samego.
I na tym chciałabym skupić się w przyszłym tygodniu. Ale zanim przejdziemy w tryb wykonawczy, czas się trochę wysilić intelektualnie. Zachęcam cię do znalezienia perspektywy i zastanowienia się, jakiego rodzaju zachowania i postawy prezentujesz. Zastanów się, czego chcesz, a czego potrzebujesz. Z tymi rozważaniami zostawiam Cię i życzę cudownego weekendu. Do zobaczenia w poniedziałek.
