Buntownik bez powodu to ściema.

bunt
bunt

Nie jesteś zadowolony ze swoich relacji. Czujesz się niczym dyrygent orkiestry symfonicznej. Dowodzisz, przewodzisz i dbasz, by wszystko grało. Musisz dopilnować, skontrolować, poinstruować. Jest to wyraz twojej odpowiedzialności i zaangażowania. Bo inaczej sprawy nie są załatwione, albo są załatwione źle. W ten sposób wyrażasz swoją troskę, wsparcie i chęć uchronienia innych przed popełnieniem błędu. Ale zamiast wdzięczności, spotykasz się z obojętnością, wrogością, a nawet agresją. Twoją codziennością są kłótnie z dziećmi o bałagan i nieodrobione lekcje, utyskiwania ze strony partnera na twój trudny charakter i pokątne narzekania pracowników na złego szefa. I o co im wszystkim chodzi?

Człowiek przechodzi w swoim życiu transformację. Początkowo jest w pełni uzależniony od innych i potrzebuje ich, by przeżyć. Ale z czasem zaczyna dostrzegać swoją odrębność i odczuwa pragnienie niezależności. Już małe dziecko podejmuje próby uzyskania autonomii i zaakcentowania swoich potrzeb. A ponieważ nie potrafi jeszcze panować nad swoimi emocjami, wrzaskiem, płaczem, a nawet biciem domaga się uznania swojej niezależności. Z czasem BUNT, bo o nim tu mowa, przebiera coraz bardziej wyrafinowane formy. Z jednej strony jest utrapieniem rodziców, z drugiej niczym innym, jak odpowiedzią dziecka na przejawy kontroli i narzucania woli. Ale należy pamiętać, że bunt nie jest domeną wyłącznie dzieci. Bo dorośli również się buntują i to z tych samych powodów.

Jeśli masz wrażenie, że ciągle walczysz, że wszyscy sprzysięgli się i buntują przeciw tobie, warto żebyś zrozumiał jedną ważną rzecz. Żeby się buntować, trzeba mieć do tego powód. A jest nim potrzeba bycia zauważonym jako odrębna jednostka, zachowania niezależności i zaakcentowania autonomii. Bunt pojawia się tam, gdzie pojawia się poczucie ograniczania. Ale nie bój się, nie będę mówić teraz o świecie bez granic, bez wymagań i oczekiwań. Wręcz przeciwnie, normy i ramy są nam potrzebne. Pomagają poruszać się po świecie relacji, a także służą do kontrolowania siebie i narzucenia sobie dyscypliny. Jednak istotne jest, aby te granice były znane i zaakceptowane. Aby były dostosowywane do wieku i kompetencji. A także by pozostawić autonomię w obrębie wyznaczonych granic.

Myślisz teraz, że to mrzonka, bo kto by chciał akceptować jakieś tam granice. Ale prawda jest taka, że ludzie dobrze się czują, kiedy mają i znają zasady i reguły. Bo to porządkuje ich świat. Pomaga w podejmowaniu decyzji. Daje poczucie bezpieczeństwa. Natomiast wyzwaniem jest umiejętne stawianie granic, zdobywanie autorytetu i zrezygnowanie z kontroli na rzecz samodzielności i niezależność drugiej strony. Największy problem mają z tym maniacy kontroli. Są to osoby nazbyt skoncentrowane na innych, nadmiernie kontrolujące i nadzorujące. Ale chociaż zwracają się na zewnątrz, mają problemy wewnątrz. Własne nieprzepracowane sprawy i niezaspokojone potrzeby, które przenoszą na drugą stronę relacji, by tam upatrywać źródła problemu.

Bunt w odniesieniu do dziecka czy nastolatka, chociaż jest postrzegany jako naturalny i nieunikniony etap rozwoju i dorastania, zwykle odbierany jest jako zjawisko negatywne. W przypadku osoby dorosłej może mieć wydźwięk pozytywny, jako dowód mocnego charakteru i odwagi w wyrażaniu własnych opinii. Jakkolwiek jest oceniany, bunt z całą pewnością świadczy o problemach w relacji. Bo buntownik bez powodu nie istnieje.

Czytaj więcej
wdzięczność, szczęście
Jak ze szczęścia zrobić nawyk