Parafrazując słowa wielkiego przeboju, dziś opiszę wam jakie postępy poczyniłam na dziś w sztuce spełniania marzeń, najtrudniejszej ze sztuk.
Okazuje się, że to wcale nie musi być takie trudne. Wręcz przeciwnie! Znalazłam sposób, który pozwala na to, aby marzenie stało się znów lekkie, łatwe i przyjemne. A do tego, aby marzenia spełniały się jak nigdy dotąd. Jest to dla mnie doświadczenie zupełnie nowe, a nawet nie zawaham się powiedzieć doświadczenie odmieniające życie.
Na początek musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie, czego pragnę. To strasznie trudne pytanie, które do tej pory mnie przerażało. Bo przecież jak wybrać z całego morza możliwości? A co, jeśli się nie spełni? A co, jeśli się spełni? Może życzyć sobie wszystkiego, a może lepiej niczego?
Do tej pory zawsze wpadałam w pułapkę, którą jest obniżanie pragnień i dopasowywanie ich do tego, co wydaje się możliwe do osiągnięcia. Jeśli nie widziałam prostej drogi do zrealizowania moich marzeń, przycinałam marzenia do moich możliwości. Tyle, że realne marzenia, to już tylko plany. A przecież w marzeniach chodzi o to, żeby były WIELKIE, INSPIRUJĄCE. Żeby chciało się chcieć!
I tu jest ukryty mały haczyk, a właściwie klucz do sukcesu. Odkryłam, że nie chodzi o to CZEGO chcę, ale JAK chcę się czuć! Zmiana perspektywy odmieniła moje myślenie i zlikwidowała blokady, które sama sobie stawiałam. Myśl o tym, czego pragnę, przestała być paraliżująca i ponownie stała się motywująca. Dlatego ta metoda jest szczególnie przydatna, jeśli nie wiesz, czego chcieć lub po prostu boisz się chcieć czegokolwiek.
Ja dzięki temu z łatwością ustaliłam jak chcę się czuć, a przez to, czego pragnę. Taka kolejność zdecydowanie lepiej się sprawdza. W znaczący sposób zmieniło to moje cele, a także pozwoliło szybciej je realizować i osiągnąć większą satysfakcję. Wiem, że brzmi to jak bajka. Nie musisz mi wierzyć na słowo. Możesz przekonać się o tym i wypróbować tą metodę uczestnicząc w warsztatach „Sztuka realizacji marzeń”. Niedługo w Diamentach więcej informacji o tym wydarzeniu. Zapraszam.
