Przystań!

przystań
Przystań

Statek może pływać po wzburzonych wodach, stawiać czoła sztormom i nawałnicom. Ale potrzebuje też zawinąć do bezpiecznego portu. Przecież trzeba naprawić łajbę, uzupełnić zapasy i wyznaczyć kurs kolejnej wyprawy. Ty też co dzień podejmujesz wyzwania, rzucasz się w wir zadań i przeciwstawiasz trudnościom. I ty również potrzebujesz cichej przystani. I ja też.

Jestem osobą, która z natury stworzona jest do współzawodnictwa a motywuje i napędza mnie działanie. Mam taki wewnętrzny imperatyw, który każe mi: Robić! Robić! Robić! I jest to na pewno fantastyczna cecha. Żadnego marudzenia, żadnego odkładania na później. Po prostu zakasuję rękawy.

Ma to także pewne wady. Po pierwsze, niekiedy tak zapamiętam się w działaniu, że tracę z oczu cel. Czasem nawet nie jestem pewna, czy w ogóle kiedyś tam był. Po prostu gnam na oślep. Po drugie, to bywa naprawdę męczące. Nie do końca przemyślane działanie okazuje się często mało efektywne. A przecież nie w tym rzecz, żeby urobić się po łokcie.

Jednak najbardziej przykre jest to, że znaleźli się ludzie, którzy wykorzystywali moją „zadaniowość” dla własnych korzyści. Łatwo dawałam się zmanipulować i bez chwili refleksji reagowałam niczym pies, któremu rzucono patyk. Dlatego tak istotne jest, aby od czasu do czasu zatrzymać się.

Nie pędź! Przystań! Rozejrzyj dookoła. Zastanów: Co robię? Dlaczego? Czego chcę? Dokąd zmierzam? Znajdź miejsce na refleksję. A do tego przyda się cicha przystań. Port, do którego zawiniesz, kiedy będzie taka potrzeba. I takie miejsce tworzymy w lutym w Diamentach.

Czytaj więcej
Koniec przerwy, zanurzamy się.