Wychowanie może być całkiem proste. Część 4. Czy posuwam się za daleko?

czy posuwam się za daleko

„Czy to musi być takie trudne?” – zapytała mnie przyjaciółka, kiedy rozmawiałyśmy o wychowaniu dzieci. Zastanowiłam się chwilę. Hmm… to wcale nie musi być trudne. A im dłużej o tym myślę, tym bardziej przekonuję się, że to może być całkiem proste. Nie, nie łatwe, ale proste. W pewnym sensie oczywiste i nieskomplikowane. Dopóki my sami nie postanowimy skompilować życia sobie i naszym dzieciom. Oto moje sposoby, aby życie było proste: 5 pytań, które są moim papierkiem lakmusowym i wskazują prostą drogę.

Pytanie 4. Czy posuwam się za daleko?

            Kiedy wiadomo, że posuwasz się za daleko? Dziecko samo ci o tym powie. Jeśli nie werbalnie, to w inny sposób. Będzie się buntować, stawiać opór, walczyć o niezależność. Jeśli jest tak bardzo uległe, że nawet nie spróbuje walczyć, jego frustracja znajdzie inne ujście. Skierowane na zewnątrz lub do wewnątrz. Atak na integralność dziecka nie pozostanie bez odpowiedzi.

            Czasem forsuję moje zdanie, zależy mi, żeby było „po mojemu”. Początkowo córka stara się przebić ze swoją opinią, później zaczyna się denerwować, walczy. Ja jednak uparcie stoję przy swoim. I wtedy słyszę „no dobra, niech ci będzie, zrobię jak chcesz”. Zwykle mówi to łamiącym się głosem. Ma łzy w oczach. Albo wręcz przeciwnie, krzyczy a w oczach ma upór. Czy posunęłam się za daleko? Wiem, że przegięłam. Wygrałam, ale metodą „moje na wierzchu, po trupach do celu”. W takiej sytuacji umiem przyznać się przed sobą i córką do błędu. Przepraszam i proszę, żebyśmy zaczęły od nowa. Zawsze potrafimy znaleźć rozwiązanie, które jest dobre dla nas obu.

Czytaj więcej
relacje
Czas to inwestycja w relacje.